O wszystkim - dla wszystkich
Jakby to powiedzieć... Motywy miałem podobne jak mnóstwo moich znajomych z forum (na które naprawdę cieszę sie że trafiłem). Rozczarowanie wiarą katolicką, poszukiwanie czegoś odpowiedniego. Islam miał... że tak powiem orientalny zapach. Oczywiście gdy tylko zagłębiłem się w temat, przestało to być dla mnie tylko jakąś tam atrakcją. Stało się częścią życia.
Offline
Podobno jestem chrześcijanką.
Podobno.
Jednak ostatnio dość mocno się oddaliłam od tej wspólnoty, do kościoła chodzę rzadko, a jak już pójdę, to nie poświęcam kazaniu zbyt wiele uwagi chyba, że wreszcie znajdzie się w nim coś, czego wcześniej mi nie wpajano. Ogólnie zaczynam wychodzić z założenia, że ta religia pozostawia zbyt wiele nierozwiązanych zagadek, a ja nie lubię stanowiska "Tak jest, bo tak jest, ale nie wiadomo dlaczego, bo jesteśmy za głupi, żeby to wiedzieć." to skoro jesteśmy za głupi, to po co nam to? Żeby wiedzieć, jak godnie żyć? Sama to wiem. Coraz częściej nabieram poglądu, za który zabiłaby mnie moja stuknięta katechetka, czyli że nie wiadomo, skąd się wzięliśmy, a ludzie tylko wymyślili sobie poszczególne Siły Wyższe, żeby mieć, do kogo się wypłakać i ustalić sobie, co się będzie działo po śmierci.
Co do fanatyzmu...
W każdej religii znajdzie się człowiek święcie przekonany, że jego religia jest jedyną słuszną, a ci inni są be, bo w nią nie wierzą, albo tacy, którzy zbyt dosłownie interpretują Księgi Objawione, w której przecież najważniejsza jest nauka, którą ponoć przekazuje nam Bóg, a akcja chociażby w opowieści o Potopie, czy w historii o stworzeniu człowieka...to są wymyślone bzdury, nierzadko ściągnięte ze starszych opowieści tych "strasznych ble i obleśnych pogan" (oj, w Bilbii można by znaleźć tego na pęczki, ale w tej chwili przykładów nie podam, bo zwyczajnie nie pamiętam)
Co do 11 września, to akurat zgodzę się, że ta sprawa mocno cuchnie.
Co do samobójstw w imię religii, to czytałam gdzieś, że pierwotnie Islam podzielił się na dwie części i tylko w jednej z nich wierzono, że przez śmierć za religię dojdzie się do wieczności. Nie wiem, jak jest teraz, nie chcę skłamać, bo mnie jeszcze za to objadą.
Offline
Mówisz o szyitach.
Współcześnie to się wymieszało i wśród obu odłamów znajdują się ludzie, gotowi oddać życie w służbie wrogom islamu (bo kto tak naprawdę korzysta na tych atakach? muzułmanie czy ich przeciwnicy?).
Offline
Hm tu gdzie mieszkam jest duuuuuzo Islamczykow. I wpierw byłam nastawiona pokojowo i wogule, wydawało mi się że ludzie jak każdy inni. A później większość z nich okazała brak respektu (zwłaszcza płci rzeńskiej), i zachowywali się tak gdyby ich narządy płciowe weszły w miejsce mózgu. A najsmutniejsze jest dla mnie że musza nosić te dziewczyny chusty mimo woli itd. Nie mówie że jest tak wszędzie, ale napewno u mnie w szkole, gdzie katolicy to tylko nie którzy nauczyciele i 30-40% uczniów (tak na oko mierze).
A sama jestem teoretycznie katoliczką, praktycznie nie wyznaje żadnej religii. Aczkolwiek w coś tam wierze. Tylko nie wiem w co
Offline
W klasie mam jedną muzułmankę z Iraku... Jest jedną z fajniejszych ludzi jakich tu poznałam ^^ Jej rodzina mieszka już w Szwecji od około pięciu lat, a powodem przeprowadzki była wojna w Iraku, która mniej więcej wtedy się zaczęła (jeśli liczyć tą najnowszą, w sumie to nie wiem, czy tam przypadkiem nie było wielu wojen)...
I no cóż, razem ze swoją całkiem liczną rodziną mieszkają teraz w Szwecji, więc mają prawo wybrać swoją religię i w co się maja ubierać... Jej kuzynki ubierają się normalnie, a ona sama chodzi w swojej slöja (hah, tak to się nazywa po szwedzku, a nie chcę mówić chusta, bo to pewnie się tez jakoś specjalnie nazywa, czyżby właśnie hijaba?)...
Po za tym wielu ludzi pyta się ich dlaczego one to noszą, skoro teraz są już w wolnym kraju...
No i tu mamy do czynienia z dwoma rodzajami ludzi: a) faktycznie tych muzułmanek, co nie chcą tego nosić i b) którzy czują potrzebę noszenia slöja... Tak właśnie jest w przypadku mojej koleżanki, która normalnie chodzi w tym po mieście i szkole, a każdy to szanuje...
No więc w Szwecji muzułmanizm jest jak najbardziej tolerowany, nikt nie jest zdziwiony kiedy kobieta jest inaczej ubrana, czy dziewczyna na w-fie... Szwedzi potrafią zrozumieć całkiem inna kulturę, więc tym bardziej mnie dziwi, że nie mogą zrozumieć niby "zwykłego" katolicyzmu -.-' To, że muzułmanin wychodzi w czasie lekcji bo musi odmówić jedną ze swoją pięciu modlitw jest OK, ale to, że ja chodzę w każdą niedzielę do kościoła jest przyjmowane z wielkim szokiem... innymi słowy Szwedzi są dziwni ;P
"Rzućmy Umartwienia,
Szybko Zmierzajmy Do Ukrytego Piękna Spokojnej Krainy Ogrodu...
... W skrócie R.U.S.Z. D.U.P.S.K.O!..." xD
Offline
która mniej więcej wtedy się zaczęła (jeśli liczyć tą najnowszą, w sumie to nie wiem, czy tam przypadkiem nie było wielu wojen)...
Racja, były dwie wojny w Zatoce Perskiej.
I no cóż, razem ze swoją całkiem liczną rodziną mieszkają teraz w Szwecji, więc mają prawo wybrać swoją religię i w co się maja ubierać... Jej kuzynki ubierają się normalnie, a ona sama chodzi w swojej slöja (hah, tak to się nazywa po szwedzku, a nie chcę mówić chusta, bo to pewnie się tez jakoś specjalnie nazywa, czyżby właśnie hijaba?)...
Modlitwa muzułmanki bez hijabu jest nieważna. W przypadku mężczyzny, modlitwa bez nakrycia głowy (może to być zwykła czapka zimowa) jest silnie niezalecana. Hijab z pewnością doceni każda kobieta, która kiedyś jechała tramwajem lub autobusem. Zwłaszcza, jeśli jest z tych bardziej obdarzonych.
Po za tym wielu ludzi pyta się ich dlaczego one to noszą, skoro teraz są już w wolnym kraju...
Bo tego wymaga ich religia. Proste, nie?
No więc w Szwecji muzułmanizm jest jak najbardziej tolerowany, nikt nie jest zdziwiony kiedy kobieta jest inaczej ubrana, czy dziewczyna na w-fie... Szwedzi potrafią zrozumieć całkiem inna kulturę, więc tym bardziej mnie dziwi, że nie mogą zrozumieć niby "zwykłego" katolicyzmu -.-' To, że muzułmanin wychodzi w czasie lekcji bo musi odmówić jedną ze swoją pięciu modlitw jest OK, ale to, że ja chodzę w każdą niedzielę do kościoła jest przyjmowane z wielkim szokiem... innymi słowy Szwedzi są dziwni ;P
Ciesz się, w Polsce nie toleruje się ani tego ani tego. A załatwienie zwolnieni w celu udania się np. do meczetu graniczy z cudem.
Offline
Tym bardziej nie wiem czemu mam się cieszyć, w końcu to dowodzi tylko temu, że Polska jest na tyle zacofana, że nikt nie może zrozumieć, że ktoś ma potrzeby modlić się w taki sposób czy inny... osobiście bardzo się cieszę, że Szwecja podchodzi do wszystkiego tak tolerancyjnie, ale sama czytając trochę o nie tak dawnych latach 80-tych wiem, że nie zawsze tak tu było. Trudno było temu krajowi zaakceptować różnorodność tego świata, ale mimo to jakoś nie sądzę, żeby Polsce było łatwiej zrozumieć zmiany dotyczące innych kultur poprzez upływ czasu...
"Rzućmy Umartwienia,
Szybko Zmierzajmy Do Ukrytego Piękna Spokojnej Krainy Ogrodu...
... W skrócie R.U.S.Z. D.U.P.S.K.O!..." xD
Offline
W wakacje w jakiejś gazecie czytałam że za niedługo Polska będzie skansenem, za właśnie takie podejście i nietolerancję.
Ja wierzę i praktykuję. Pomimo tego że na religiach uczyłam się o buddyźmie (za co Arti mnie podziwia i sam się w to zagłębił) jak i o innych ciekawych religiach, stwierdziłam że właśnie katolicyzm mi najbardziej odpowiada. No, ewentualnie mogłabym być żydką ale nie mam wyboru a pozatym za bardzo lubię szynkę.
Buddyzm mi nie odpowiada. Nie można np. chodzić na dyskotekę czy siedzieć bezczynnie przed kompem bo inaczej się odrodzę. No i właśnie z tą reinkanacją do końca nie pojęłam. Czyli że ja nie jestem sobą tylko kimś kto się odrodził i żył np. 500 lat temu?
Ateizm też mi nie odpowiada. Po prostu nie przyjmuję do wiadomości że ziemia powstała ileśtam MILIONÓW lat temu, a my jesteśmy związkiem atomów czy składników które można kupić w sklepie.
Owszem, możliwe że kościół jest wielką organizacją zbierającą kasę. Możliwe że księża biorą kasę do kieszeni. Ale to też ludzie. Są lepsi i gorsi, niektórzy mają powołanie i potrafią odpowiedzieć na pytanie nie "Bóg jest miłością, kochaj go ponad wszystko" ale jak normalny człowiek. Ale to już kwestia indywidu.
Czyli jestem wierząca, praktykująca i dobrze mi z tym.
Jakiś randomowa złota myśl... LOLxD xD
Offline
sumei odrazanie się nie byłoby takie złe, gdyby nie fakt, że buddyści wierzą, że możesz się odrodzić w co kolwiek ;P Czyli 'nie siadaj na kamieniu, bo to może byc twój dziadek'. 'Nie zrywaj kwiatów, bo to moze byc twoja ciotka'. 'Nie zabijaj muchy, bo to może być twój stary sensei'... ale tą teorią można zajść aż do na prawdę śmiesznych rzeczy jak 'nie spuszczaj w wody w kiblu, bo to może być twoja matka'... nie wiadomo tylko czy śmiać się czy płakać...
"Rzućmy Umartwienia,
Szybko Zmierzajmy Do Ukrytego Piękna Spokojnej Krainy Ogrodu...
... W skrócie R.U.S.Z. D.U.P.S.K.O!..." xD
Offline
Już w wikipedii można o tym przeczytać...
"Buddyści przyjmują, że nie ma nic trwałego, co mogłoby przechodzić do następnego życia. Nie ma żadnego trwałego osobowego "ja", "duszy", "atmana". Karma z poprzedniego życia może jednak mieć wpływ na następne. To jak gra w bilard - biała bila trafia w kolejną, popychając ją do przodu. Kolejna bila jest różna od poprzedniej, ale przeszła na nią jej energia. Podobnie kolejne życie jest różne od poprzedniego, ale ma na nie wpływ poprzednia karma. Strumień świadomości, niosący w sobie karmiczne nasiona z poprzednich żywotów manifestuje się w kolejnym ciele, którego kształt i miejsce odrodzenia zależne jest od tychże nasion karmicznych. W czittamatrze nośnikiem nasion jest alajawidżniana, w madhjamace szósta, mentalna świadomość. Gdy znika niewiedza (wiara w trwałe i niezmienne osobowe "ja"), znikają także karmiczne przyczyny odradzania się."
Wynika z tego, że postać, jaką przybierzemy po śmierci, zależy od naszych uczynków.
Możemy zmienić się w człowieka, możemy też w zwierzę. Ale nie w rzecz martwą, jak kamień czy woda.
Ostatnio edytowany przez Varon (2009-01-25 00:03:59)
Offline
OK, w kamień nie. Ale ironicznie zauważę, że bakterie w gównie wciąż są żywe, więc jak jest z tym spuszczaniem wody? ;P
Nie chcę wyjść na jakąś nietolerancją osobę czy coś, bo tak na prawdę nic do buddystów nic nie mam, ale w jakiś sposób interesuje mnie ich tok myślenia. Taką bakterią mógł być na prawdę zły i grzeszny człowiek, więc formalnie taka opcja może zaistnieć, że staniesz się tym czym się staniesz ;P
Ogólnie filozofia buddyzmu jest całkiem ciekawa, by żyć tak, by nic ciebie na ziemi nie trzymało, bo właśnie wtedy przestajesz się odradzać... pytanie tylko co to za życie, skoro faktycznie nie możesz się nim cieszyć? No i to założenie, że życie jest złe i nie dobre, fuj, życie to męka, życie jest straszne pełne oszustw, niebezpieczeństw i w ogóle... nie, jakoś mi ta filozofia nie odpowiada, ale wciąż jest ciekawa ;]
"Rzućmy Umartwienia,
Szybko Zmierzajmy Do Ukrytego Piękna Spokojnej Krainy Ogrodu...
... W skrócie R.U.S.Z. D.U.P.S.K.O!..." xD
Offline